Składniki:
- solidna porcja rosołowa z kaczki (może być inny ptak)
- kasza jęczmienna lub pęczak ( ok. łyżki na talerz zupy, nie więcej!!!)
- włoszczyzna
- cebula
- garstka grzybów suszonych ( polubiłem tą mazurską jednostkę miary)
- ziele angielskie, listek laurowy, pieprz ziarnisty, sól
- świeży koper lub pietruszka ( zależy co kto woli, ja koperek)
Gotujemy porcję rosołową wraz z przyprawami i grzybami na małym ogniu co najmniej 2 godziny, aż mięso zacznie odchodzić od kości. Im mniejszy ogień i dłuższy czas przygotowania tym lepszy wywar. Wyjmujemy, po przestygnięciu oddzielamy mięso od kości.
W wywarze teraz gotujemy kaszę i włoszczyznę, aby przeszły swoimi smakami, maksymalnie 30 minut na małym ogniu, ma sobie tak tylko pyrkać. Cebulkę podsmażamy na maśle i dodajemy do zupy.
Wyciągamy warzywa z wywaru i kroimy według upodobań. Dodajemy mięso, podgrzewamy i nakładamy na talerze posypujemy zieleniną i obficie świeżo zmielonym pieprzem. Niektórzy dodają śmietanę, majeranek, coś wędzonego, ziemniaki, ja wolę tak jak napisałem, ale każdy ma inny smak.
Smacznego!
krupnik lubię. z grzybami nie miałam jeszcze okazji jeść;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, krupnik jest super!
OdpowiedzUsuńkojarzy mi się właśnie z jesienią :)
OdpowiedzUsuńA ja jadłam z grzybami. Mój Tato jest krupnikowym specem. Jak jest ktoś choraczkiem to obowiązkowo musi być rosół i/lub krupnik. I przyznam, że obie mają właściwości uzdrawiające.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania