niedziela, 29 sierpnia 2010

Rillettes de canard czyli smarowidło z kaczki.



Przygotowanie smarowidła z kaczki wymaga sporo czasu ( mi zajęło to prawie cały dzień, ale ze względu na kilka przerw) i także niemało pracy, ale uwierzcie mi warto.
O rilletes dowiedziałem się całkiem niedawno i smak mnie powalił. Poczęstował mnie tym na pewnej kolacji Bareya i opisał swoje w poście Rillettes brązowa konfitura. Po głowie mi chodziło typowo kacze smarowidło i takie też postanowiłem wykonać.





Na moim osiedlu jest rynek, którego wszystkie tajemnice zna moja mama, wypracowała to latami myszkowania po nim. Na tym rynku można dostać sporo ciekawych i dobrych produktów m.in. tylko w piątki pojawia się pani, która sprzedaje świeże kaczki za bagatela 30 pln z krwią i podrobami. Kaczki te sama hoduje i są tak wiejsko pyszne.  A w trzy dni w tygodniu można dostać mleko prosto od krowy w butelkach po litrowym Kubusiu. :) W mieście to prawdziwy skarb i twarożek z niego jest niezrównany. Ale wracam do smarowidła...
Kaczkę trzeba wyczyścić z resztek piór, o ile są. Obrać ze skóry z tłuszczem, wytrybować, mostek i końcówki skrzydeł odłożyć jako porcję rosołową wycinając tyle mięsa ile się da.
Do żeliwnego sporego garnka wrzucamy tłuszcz, drobno pokrojony i wytapiamy jakieś 2h, po tym czasie powinien się całkiem wytopić. Skóry wyjmujemy i wrzucamy mięso, szyjkę i kości. Dolewamy sporo białego wina ok 300ml, dodajemy liście laurowe i ziele angielskie, czosnek, sól, pieprz, świeży tymianek. Dusimy aż resztki mięsa odejdą od kości, zajmie to 2-3h. Zdejmujemy z ognia, studzimy. Wyjmujemy kości, liście, ziele angielskie, czosnek i gałązki tymianku. Ręka rozgniatamy mięso na włókna, przelewamy do słoików lub do jakieś kamionki, wstawiamy na kilka godzin do lodówki i gotowe.
Jak wykorzystać smarowidło chyba nie muszę tłumaczyć. Zrobiłem je na zimę, ale raczej nie dotrwa i trza będzie zrobić nowe. Moje wyszło bardzo tłuste, taka kaczka była, i bardzo rozdrobnione, ale smakuje wybornie.
Smacznego!

8 komentarzy:

  1. Bardzo, bardzo cenię sobie kaczy tłuszcz - daje niezrównany smak pieczonym ziemniakom, czy wieprzowinie długo pieczonej, w niskiej temperaturze. Dlatego bez zastanowienia zrobiłabym to smarowidło, tyle, że mam traumę po tym, jak dwa lata temu dostaliśmy od landlorda świeżo ustrzeloną dziką kaczkę i musiałam ją skubać i patroszyć. Więc nie piszę się na żadne patroszenie itp. Natomiast jeśli się w sezonie (na strzelanie, który się zaczął 12 sierpnia) pojawi kaczka u rzeźników, to chętnie wypróbuję to. Na zimę, jak znalazł!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmm musi być wybornie pyszny !

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię tego typu domowe wyroby, więc jestem jak najbardziej na tak;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie jadłam kaczego tłuszczu. Chyba po polsku bliżej temu do smalcu z cebulą. Chyba, że się mylę. Jeżeli to pachnie tak smakowicie jak smalec z cebulą i jabłkiem z dodatkiem kminku to muszę kiedyś spróbować.
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  5. Smakowe :) I raczej dalekie do smalcu z cebulką - bo bez cebulki :) za to z miąskiem, mniam. Ociec! Tak trzymać! I częstować głodomora ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybornie. Ja niedługo będę robił z królika a kaczego chętnie bym spróbował.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Karolina- spróbuj koniecznie jest pyszne niemożliwie.
    Aniu- to całkiem inaczej smakuje niż tradycyjny smalec z cebulką. Spróbuj koniecznie.
    Bareya- machniom??

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam takie smarowidla :) I kaczke pieczona tez lubie. Wlasnie uzmyslowilam sobie, ze dawno nie robilam kaczki :) A Twoj przepis sobie zapisze i postaram sie takie pyszne smarowidlo zrobic :)

    OdpowiedzUsuń