Przygotowanie kwasu burczanego jest banalnie proste, a efekt jaki uzyskuje się dodając go do barszczu jest nie do opisania. Bierzemy buraki i je obieramy, ja kupuję od pani Basi z rynku, gdyż sprzedaje ona tylko warzywa ze swojej hodowli i są nad wyraz smaczne. Kroimy w plastry, wkładamy do słoika i zalewamy przegotowaną letnią wodą. Na wierzch kładę kromkę razowego chleba żytniego, własnoręcznie upieczonego. Chleb nie jest konieczny, tylko przyspiesza kiszenie. Odstawiamy w ciepłe miejsce i po kilku dniach gotowe.
Jeśli zrobicie go dzisiaj lub jutro to do wigilii będzie gotowy. Zlewamy go do butelek i trzymamy w chłodnym miejscu. W lodówce wytrzymuje kilka miesięcy.
Na zdjęciu już kilkudniowy kwas.
Smacznego!
barszczyk na własnoręcznie zrobionym zakwasie nie ma sobie równych. aż zgłodniałam;)
OdpowiedzUsuńCzy słoik zostawiamy otwarty?
OdpowiedzUsuńJa słoik przykrywam gazą lub folią spożywczą z dziurkami.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńMożna dodać do kiszenia jeszcze całe ząbki czosnku (jest wtedy przepiękny aromat i smak), a buraczki z tego kiszenia należy poporcjować w woreczki i zamrozić. Potem jak nam już zabraknie barszczu w butelkach, wrzucamy te buraczki na wrzący wywar i mamy przepyszny barszczyk czerwony.
OdpowiedzUsuńMmm... pycha szczególnie po tygodniu kiszenia na zakwasie :) Polecam.:)
OdpowiedzUsuń